LN: Świetny mecz w Amsterdamie. Włosi z kompletem punktów

Nicolo Barella
Obserwuj nas w
fot. Grzegorz Wajda Na zdjęciu: Nicolo Barella

Do ostatnich minut w napięciu trzymał mecz na Johan Cruijff Arena, w którym Holandia podejmowała Włochów. Goście zdominowali rywali w pierwszej połowie i do przerwy prowadzili 1:0. W drugich 45. minutach Oranje zagrali dużo lepiej, mieli swoje sytuacje, ale ostatecznie nie zdołali zdobyć wyrównującego gola. Squadra Azzurra objęli prowadzenie w grupie A Ligi Narodów.

Czytaj dalej…

Holandia – Włochy, czyli starcie dwóch europejskich potęg, który były jednocześnie głównymi faworytami do wygrania grupy A, w której rywalizuje również Polska. W roli faworytów stawiani byli gospodarze, Oranje dobrze rozpoczęli tegoroczne występy w Lidze Narodów i liczyli na kolejną wygraną. Przeciwnik był jednak trudny, ponieważ Włosi to uznana marka w świecie futbolu. W składach obu drużyn nie brakowało piłkarzy klasy światowej, więc spodziewaliśmy się dobrego spotkania.

Mocny początek Włochów

Włosi już od pierwszego gwizdka sędziego Felixa Brycha, robili to, czego nie wykonali Polacy w Amsterdamie. Zawodnicy Squadra Azzurra naciskali rywali bardzo wysokim i intensywnym pressingiem, co wyraźnie zaskoczyło Holendrów. Podopieczni Roberto Manciniego wykorzystywali nawet dwóch zawodników do ataku na bramkarza. Taktyka ta przynosiła spodziewane rezultaty, ponieważ Włosi często odbierali piłkę i mieli wiele sytuacji na zdobycie gola. Pokonać Jaspera Cillessena po strzale z dystansu mógł między innymi Nicolò Barella, ale jego uderzenie zostało zablokowane przez obrońców. Jeszcze lepszą okazją miał jednak Ciro Immobile, który znalazł się w polu karnym i strzelił obok prawego słupka.

Nieustający napór

Jeżeli Holendrzy myśleli, że rywale wkrótce zwolnią tempo, to byli w dużym błędzie. Włosi wraz z upływem czasu jeszcze powiększali swoją przewagę w posiadaniu piłki. Bardzo dobrze funkcjonowali dziś boczni obrońcy, którzy podłączali się do akcji ofensywnych i zagrywali kapitalne podania na pole karne, gdzie wymiennie pojawiali się Włosi. W ten sposób efektowne gole z powietrza mogli zdobyć Barella, czy Zaniolo. Drugi z wymienionych zawodników, opuścił murawę w 40. minucie, z powodu urazu kolana. Za gracza Romy na boisku pojawił się Moise Kean. Holandia zrobiła niewiele, aby zmienić swoją grę w tym meczu. Próbowali kilka razy wykorzystać indywidualne możliwości swoich piłkarzy, ale na niewiele się to zdało. W pierwszej połowie oddali bowiem zaledwie jeden strzał celny.

Gol do szatni

Gdy wydawało się, że Oranje zejdą do szatni przy remisie 0:0, goście w doliczonym czasie gry, potwierdzili swoją przewagę trafieniem na 1:0. Po szybkiej wymianie kilku podań z pierwszej piłki, futbolówka trafiła pod nogi Immobile, który idealnie dośrodkował na głowę wbiegającego w pole karne Barelli. Ten wygrał pojedynek w powietrzu z Nathanem Aké i pokonał Cillessena uderzając w środek bramki.

Odmieniona Holandia

To, co powiedział swoim zawodnikom w szatni tymczasowy trener Dwight Lodeweges, pozostaje tajemnicą. Wiemy natomiast, że jego słowa podziałały na Oranje bardzo mobilizująco. Gospodarze tego meczu po przerwie zaczęli grać odważniej, częściej i dłużej utrzymywali się przy piłce, co miało wpływ na stworzenie sytuacji bramkowych. Gola wyrównującego mogli zdobyć Donny van de Beek oraz Memphis Depay. Ich próby były obiecujące, ale nie na tyle, aby pokonać Gianluigiego Donnarummę.

W drugiej połowie przewaga Włochów nie była już tak widoczna, ale mimo to mieli kilka dobrych okazji na podwyższenie prowadzenia. Najlepszą miał Immobile, któremu jednak zabrakło precyzji, gdyż piłka wylądowała obok prawego słupka. Precyzji zabrakło również wprowadzonemu z ławki rezerwowych Keanowi. W ostatnich minutach meczu Włosi skoncentrowali się bardziej na obronie korzystnego dla nich rezultatu i zadanie to wykonali bardzo dobrze. Zespół Roberto Manciniego wygrał ostatecznie z Oranje, dzięki czemu jest na pierwszym miejscu w grupie A Ligi Narodów.

W trzeciej serii spotkań, Holendrzy zmierzą się na wyjeździe z Bośnią i Hercegowiną. Z kolei Włosi zagrają w Gdańsku z Polską.

Komentarze